Zapraszam na facebook

Mariusz Gosławski (czarekart)

Tam znajdziecie najświeższe informacje, relacje z wystaw i innych wydarzeń, w których biorę udział.

czwartek, 23 lipca 2015

Wrocław - lipiec 2015

W dniach 2 - 15 lipca 2015 miałem okazję ponownie być we Wrocławiu. Mój wyjazd związany był z warsztatami, które prowadziłem na Wonderful Batterfield Arena - malowania kawą. A po nim zostałem jeszcze tydzień, żeby pobyć i pomalować Wrocław. Wyjazd obfitował w wiele rożnych wydarzeń (o nich szczegółowo tutaj będzie - link wkrótce). Tutaj będzie tylko relacja kawowa a same prace, które powstały w kolejnym poście.
A wyjazd wyglądał tak:

Wrocław gorący, ale rozkopany. I wszędzie kładą tą okropną kostkę, zamiast zostawić trawniki. Przez te remonty tereny wokół Ostrowa Tumskiego zostały wyłączone z plenerowego malowania, oprócz okolic katedry - czyli tam, gdzie maluję zazwyczaj, k. pomnika Nepomucena. Za to rynek czeka otworem i turystami czekającymi na moje kawowe prace

malowaliśmy kawą na Wonderful Battlefield Arena we Wrocławiu - 4.07.2015



Prace z dwóch dni /6-7.07/. namalowałem 8, sprzedałem 7- w tym jedna nowa /pan fotografował efekty pracy i na koniec ja zakupi/. a te ze zdjęcia jeszcze mam. maluję ciągle to samo, bo z tego mam pieniądze. 

Na Ostrowie Tumskim, 11 lipca spotkały mnie bardzo miłe dziewczyny, chyba z 5 ich było w grupie. Troszkę rozmawialiśmy o sztuce, bo jedna z nich tez maluje. Az żałuję, ze nie zrobiliśmy sobie wspólnego zdjęcia. Ale... jak znajda moja stronę to może się odezwą.

Niewiele mogę Wam dziś pokazać, bo cztery prace /na 6, które dziś 11.07 namalowałem maja już nowych właścicieli. Nie mówię już o tym, że co chwilę ktoś robił mi zdjęcia, no ale.. ja już tak mam, teraz trzeba będzie poszukać ich w necie na różnych stronach i blogach



Efekt  malowania 11.07. Powinny być jeszcze 3 inne , ale już trafiły do nowych właścicieli. W sumie 5 prac sprzedanych.


Tu zawsze siedzę na Ostrowie Tumskim,


To mój plenerowy bałagan


Ostatnia praca, która powstała w Wrocławiu - 13.07. Gdyby nie deszcz dokończyłbym ją na miejscu, a tak to ptaszki i podpis zrobiłem już w domu.


A oprócz malowania spotykałem kilka osób, jedne rysowały, inne chciały ode mnie autografy, a jeszzce inne przysiadły i porozmawiały.




To byłoby na tyle kawowego Wrocławia. Kto widział mnie jak malowałem na żywo, to super. Kto nie - jego strata.  Następny wyjazd w sierpniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz