Kiedy większość wybierała się na rozpoczęcie roku szkolnego, a ja
pojechałem do lasu. Mogło być miejsce bardziej schowane, ale trudno,
najwyżej ktoś mnie zobaczy i... się wystraszy :)
1 września przypadał nów księżyca w Pannie, zaćmienie słońca a
jednocześnie rozpoczął się nowy rok numerologiczny. Dla mnie pierwszy -
a to oznacza, że wszystko zaczyna się od nowa. Pora zakończyć dawne
historie (zapewnię niektórzy przyzwyczajeni się o tym przekonają
osobiście, kiedy zacznie mnie brakować
tu czy tam, lub usłyszą "nie") i otworzyć się na nowe, zupełnie nowe
pomysły, czasem może niewygodne dla innych. Magicznie powitałem nów
księżyca, spaliłem stare mosty /coś do czego nie chcę już wracać/, i
powołałem do istnienia to, co chcę, aby się wydarzyło w najbliższym
roku. A później stworzyłem swoją mapę marzeń. Po wrocławskim wyjeździe
wiem, że się spełnia, więc tym razem podszedłem do niej całkiem
poważnie. Na koniec przyszedł czas na karty tarota. Tą talie dostałem
dwa możne trzy lata temu od dziewczyny poznanej w internecie. Wtedy
karty były dla mnie dość trudne, ale teraz mam wewnętrzne przekonanie,
że przyszła na nie odpowiednia pora.
Minęły trzy może cztery godziny, w otoczeniu szumu lasu i wody. Czasami przysiadł motyl. Działo się
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz