Zapraszam na facebook

Mariusz Gosławski (czarekart)

Tam znajdziecie najświeższe informacje, relacje z wystaw i innych wydarzeń, w których biorę udział.

niedziela, 30 marca 2014

"Kawą malowane..." - wywiad dla portalu talent.pl

 
Zapraszam do lektury wywiadu, który został zamieszczony na BLOGU portalu talent.pl. i ubogacony zdjęciami moich prac.



Kawą malowane...  Mariusz Gosławski opowiada o swojej twórczości.


Początki
 
Talent.pl: Jak zaczęła się Twoja droga twórcza? Wiedziałeś, że chcesz 'być artystą'?

M.Gosławski Malowałem odkąd pamiętam. Później szkoła podstawowa i kółko plastyczne, liceum plastyczne w Zduńskiej Woli, studia itd. W wieku 13 lat wziąłem pierwszy raz udział w przeglądzie twórczości dzieci i młodzieży w Przedborzu, gdzie dostałem wyróżnienie. I od tego czasu zaczęła się moja przygoda ze sztuką. Za tym poszły kolejne wydarzenia:  konkursy, przeglądy i wystawy. Nie miałem jeszcze 18 lat a już miałem pierwszą wystawę indywidualną. Po skończeniu studiów zdecydowałem, że będę artystą.
 
Talent.pl: Skończyłeś liceum plastyczne, czy nie chciałeś późnie rozwijać swojego talentu na jakiejś uczelni artystycznej? Jesteś bardziej samoukiem czy nauka w liceum dała Tobie podstawy warsztatu? 

M.Gosławski: Liceum Plastyczne w Zduńskiej Woli, które skończyłem wspominam bardzo dobrze, a szczególnie mojego nauczyciela od malarstwa p. Franciszka Kubiaka. Był wymagający, szczególnie było to dostrzegalne na zajęciach z liternictwa ale i na malarstwie potrafił poprawiać prace długopisem. Do dziś pamiętam jego słowa, że artysta powinien umieć malować wszystko, wszystkim i na wszystkim. Na każdej wystawie go wspominam, bo wiele mnie nauczył. W liceum zaczęła się moja przygoda z akwarelami i plenerowe malowanie. Polubiłem tą techniką i malowanie w plenerze. Inne techniki poznawałem w trakcie zajęć czy też własnych poszukiwań. Jednak akwarela stała się priorytetem.
Po skończeniu liceum miałem inne plany. Nie chciałem iść na ASP. Wybrałem seminarium duchowne w Częstochowie. Tak, chciałem zostać księdzem. Na szczęście nim nie zostałem. Nie odnalazłem się w tym środowisku. Odszedłem na ostatnim roku kończąc studia z dyplomem Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Od tego czasu zająłem sie tylko sztuką. W 2007 roku wyjechałem do Wrocławia malować i wtedy,  z braku pieniędzy na farby, pojawiła się kawa, którą zacząłem malować swoje prace. Później przyszedł czas na sztukę japońską. Dziś stosuję różne techniki i wciąż poszukuję.

Proces twórczy
 
Talent.pl: Twoja twórczość jest bardzo różnorodna, zarówno pod względem technik jak i tematów.  Oprócz twórczości plastycznej masz na swoim koncie kilka tomików poetyckich. Taka wszechstronność  to wynik Twojej fascynacji światem, ciekawości poznawczej czy może przypadek?

M.Gosławski: Faktycznie, rozbieżność technik i tematów u mnie jest dość duża, choć mam swoje ulubione tematy. Oprócz tej stricte plastycznej, jest jeszcze rękodzieło (wcześniej robiłem serwetki na szydełku), fotografia i właśnie wiersze. Wiersz zacząłem pisać będąc w seminarium. Dużo nauki i napięty program dnia nie pozwalał na malowanie (choć kilka prac malarskich wtedy też powstało i była to głównie tematyka sakralna), więc jedyną opcją było spisywanie tego wszystkiego, co siedziało w głowie w formie wierszy. I tak już pojawiły sie 4 tomiki wierszy. Zbieram materiał na kolejny. A wiersze piszę dalej.
W przypadki nie wierzę. Wszystko wydarza sie po coś. Ta wszechstronność jest zapewne efektem i otwartości na otaczającą rzeczywistość, i ciekawością i poszukiwaniami czegoś nowego. Nie chcę zatrzymywać się tylko na jednej technice czy temacie. Każda forma wyrazu artystycznego coś wnosi, rozwija i przynosi wymierne efekty.
 
Talent.pl: Czy któraś z tych form wyrazu jest Tobie bliższa i pełniej przekazuje Twoje emocje, uczucia? W której z nich czujesz się najlepiej?

M.Gosławski: Trudno mi jednoznacznie powiedzieć, w której dziedzinie odnajduję się najlepiej. Lubię akwarele za lekkość i świeży kolor, lubię prace kawowe za wyjątkowy klimat, prace w stylu japońskim pomagają się uspokoić i zrelaksować. Ale emocje chyba najbardziej widać w moich wierszach. To forma, która najlepiej oddaje to, co we mnie czasem siedzi. Otaczającą rzeczywistość łatwiej jest mi oddać malując obraz, emocje – zawieram w słowach.

Talent.pl: W swoich pracach przejawiasz zainteresowanie architekturą, jest to częsty temat Twoich prac, ale także inspirujesz się kulturą japońską. Skąd takie zainteresowanie właśnie Japonią?
 
M.Gosławski: Architektura jest moim ulubionym tematem. Lubię gotyk, monumentalne katedry, stare dworki i pałace, drewniane kościołki, choć nie specjalnie mnie interesuje architektura współczesna. Pamiętam, że zdawałem na architekturę na Politechnice Krakowskiej, i nawet się dostałem, ale plany okazały się inne. Jednak tematyka pozostała. Ostatnio dużo maluję Wrocławia. Pokochałem to miasto, chętnie do niego wracam a szczególnie ulubiony motyw do malowania to Most Zakochanych (Tumski) na Ostrowie Tumskim. Magiczne miejsce, z klimatem i dające pozytywną energię. Ale i inne miasta mają ciekawe miejsca: Kraków, Warszawa. Jeśli tylko mam możliwość gdzieś pojechać i w plenerze malować to chętnie to robię.
Zainteresowanie kulturą japońska pojawiło sie jakieś 20 lat temu. Wszystko zaczęło się od filmów z Brusem Lee i wschodnich sztuk walk, które uwielbiałem oglądać będąc w podstawówce. Później przyszły filmy Akiro Kurosawy i „Shogun” Jamesa Clavell`sa. Ten ostatni bardzo mnie wciągnął. Pojawiały się pierwsze prace origami (nieśmiertelne żurawie). Nie sposób pominąć tradycyjnej japońskiej muzyki, pełnej wdzięku i klimatu. Był też czas na drzewka bonsai, ikebanę i japońskie ogrody. Twórczość van Gogha, którą poznałem w liceum i którą uwielbiam, zaprowadziła mnie do zainteresowania się tradycyjnym malarstwem Kraju Kwitnącej Wiśni. Za malarstwem przyszła kaligrafia i buddyzm zen ze swoim minimalizmem. Na kamienne ogrody zen mogę patrzeć i patrzeć… Malarstwo i kaligrafia japońska dalej mnie fascynuje, rozwija manualnie i duchowo, pozwala zapomnieć u „jutrze” a być „tu i teraz”, oddać się medytacji i zastanowieniu nad rzeczywistością wybiegającą poza ludzki umysł.
 
Talent.pl: Jedna z Twoich technik twórczych wciąż zaskakuje - chodzi oczywiście o malowanie kawą.   W Twoich pracach często widać też akwarelę czy to właśnie od niej zaczęły się próby malowania kawą, akwarela oraz malowanie kawą wydają się być podobne? Jesteś prekursorem tej techniki, czy ktoś Cię do tego zainspirował?

M.Gosławski: Prace kawowe pojawiły się w 2007 roku. Jak wcześniej wspominałem tuż po studiach wyjechałem do Wrocławia. I pewnego razu brakło pieniędzy na farby.  I tak pojawiła się kawa. Nigdy wcześniej nie słyszałem o malowaniu kawą, nie czytałem, nie wiedziałem czy ktoś sie posługuje kawą do tworzenia obrazów. Zresztą sam kawy nie piję, więc nawet nie znałem tego „medium”. Pomógł mi deszcz, który “namalował” pierwszą pracę na kartce pomalowanej kawą. Pierwsze prace kawowe zacząłem wstawiać do galerii internetowych. A później były kolejne i kolejne i tak obrazy malowane kawą zaczęły trafiać do coraz to większej liczby odbiorców nie tylko w Polsce ale i za granicą. W 2009 roku pojawił się artykuł w którym wśród 6 osób malujących kawą na świcie znalazłem się jako jedyny Polak. To duże wyróżnienie. Dziś jestem kojarzony z tą techniką jako najbardziej znany artysta malujący kawą w Polsce. Jestem zapraszany, żeby zrobić wystawę, poprowadzić warsztaty, pokazać, jak się maluje kawą. Kiedy otwieram kolejne kawowe wystawy czasem w prezencie zamiast kwiatów dostanę słoik kawy. Nieraz palarnie kawy czy kawiarnie robią mi takie prezenty. To miłe, bo mam wówczas czym malować kolejne prace. Swoja droga wiele osób chce mieć moje kawowe prace w swoich kolekcjach. Dziś są już na całym świecie, a zamówienia na kolejne wciąż napływają.
Akwarele zawsze uwielbiałem. I faktycznie malowanie kawą jest do niej podobne. Jednak są także różnice techniczne w posługiwaniu sie kawą. Początkowo malowałem jednym rodzajem kawy. Z czasem poznawałem inne kawy, sposoby parzenia, przygotowywania, patrzyłem na kolor. Obecnie maluję kawą już 7 lat, i wiem jak z niej korzystać, aby uzyskać odpowiedni efekt. 
 
Talent.pl: Prace kawą malowane mają swój charakterystyczny nastrój - który zyskują poprzez kolor kawy  - wyglądają  jak stare szkice. A może też pachną...? Czy przy wyborze tej niezwykłej techniki chodziło właśnie o takie połączenie koloru ze smakiem i nastrojem?

M.Gosławski: Prace kawowe mają specyficzny klimat. Podobne są do starych fotografii. Dlatego ta technika bardzo dobrze sprawdza się przy wcześniej wspomnianych tematach architektonicznych.  Choć i portrety, pejzaże czy kwiaty też mają swój urok.
Wiele osób widząc mnie jak maluję kawą w plenerze też pyta czy te prace pachną. Nie wiem, nie mam aż takiego węchu. Podobno pachną. A przynajmniej te, świeżo po namalowaniu.
Pierwszym argumentem za nową techniką był tani produkt. Na farby mnie nie było stać a kawa była tańsza. Polubiłem ją za jej miodowy kolor. A za tym poszedł specyficzny nastrój powstałych prac.
 
Talent.pl: Jak wygląda u Ciebie proces twórczy? Potrzebujesz skupienia odosobnienia inspiracji żeby malować ? Może część Twoich prac powstaje w głowie a później przelewasz je na papier? A może wystarczy natura, która staje się pretekstem do uwiecznienia na papierze jej piękna?

M.Gosławski: Proces twórczy bywa różny w zależności co, gdzie i jaką techniką sie posługuję chcąc coś stworzyć. Mówiąc o technikach malarskich – tych tradycyjnych jak i kawie to natura jest dla mnie motywem przewodnim. Piękny widok, stara kamienica, polna droga, łąka pełna kwiatów, droga w lesie, owoce w koszyku - motyw, który ma to coś, zachwyci mnie i wówczas w głowie pojawia się obraz a stąd już prosta droga do przeniesienia go na papier czy płótno.
Inaczej wygląda powstawanie prac w stylu japońskim. To sztuka bardziej duchowa. Nastawiona na wyciszenie, medytację, harmonię, spokój. Ważniejszy jest tutaj sam proces twórczy niż efekt końcowy, choć i on jest ważny. Moja „japońszczyzna” czasem powstaje szybko. Zazwyczaj nie mam w głowie gotowej pracy. Zasiadam z pędzlem nad pusta kartką papieru, chwila ciszy, skupienia i praca powstaje w trakcje malowania. Efekt końcowy znam dopiero jak postawię ostatnią kropkę.
A poezja to ulotność chwili, zmiana nastroju, zastana sytuacja, spotkana osoba, pojawia się zlepek słów i powstaje wiersz. 
 
Talent.pl: Lubisz pracować w plenerze?

M.Gosławski: Uwielbiam. Zaraził mnie do tego impresjonizm, który bardzo lubię. Ulotność chwili, zmienność światła, różne kolory cienia i bogactwo jakie daje obcowanie z naturą inspiruje mnie do powstania kolejnych prac. Malowanie w plenerze to także rozmowy z napotkanymi ludźmi. Nie przeszkadza mi to, że ktoś zza pleców patrzy jak maluję. Przyzwyczaiłem sie do tego i jest to bardzo miłe, że mam zainteresowanie tym, co robię. Chętnie jeżdżę na plenery, te indywidualne jak i zorganizowane jeśli tylko pozwalają mi fundusze. W plenerze mogą malować cały rok, czy to lato czy zima. 
 
O pasji i pracy
 
Talent.pl: Czy tworzenie jest Twoim sposobem na życie? A może łączysz swoją twórczość artystyczną z jeszcze inną pracą zawodową?

M.Gosławski: Wybrałem drogę artysty. To trudny kawałek chleba. Czasem się śmieję, że żyję z ulicy, ale czasem tak bywa. Niestety nie mam stałej pracy, a tu gdzie mieszkam nie mam możliwości aby się dalej rozwijać, pokazywać swoje prace, mieć odbiorców tego, co robię. Dlatego jeśli mam możliwość gdzieś wyjechać, pokazać swoje prace, poprowadzić jakieś zajęcia, poprowadzić wykład czy choćby usiąść na rynku, coś namalować i sprzedać to bardzo chętnie z tego korzystam. Tak spędziłem ostatnie wakacje siedząc całymi dniami na wrocławskim rynku i malując kawą. Pojawiają się też zamówienia, jestem zapraszany na różne imprezy kulturalne. Czasem ktoś zaprosi na obiad lub da na buty : ) . Tak, żyję tylko z własnej twórczości. Bywa ciężko, ale nie narzekam. Wiem, że czas zmienia nie tylko nas samych, innych ludzi, ale i sytuacje w jakich się znajdujemy. Dziś cieszę się z tego co mam tu i teraz, a co będzie jutro – czas pokaże. 

Talent.pl: Prowadzisz warsztaty, zajęcia, często wystawiasz swoje prace. Skąd w Tobie tyle energii i chęci do działania? Czy wystawianie swoich prac sprawia Tobie przyjemność, jest pretekstem do dzielenia się z innymi swoją twórczością?

M.Gosławski: W tym roku obchodzę niewielki jubileusz – 20 lat pracy twórczej (udokumentowanej). Przez ten czas bardzo dużo się wydarzyło. Osiemdziesiąt wystaw indywidualnych, blisko sto trzydzieści wystaw zbiorowych zarówno ogólnopolskich jak i międzynarodowych, prawie trzysta inicjatyw kulturalnych, a do tego liczne konkursy, warsztaty, zajęcia, pokazy. Lubię pokazywać to co maluję, zamiast chować to do szuflady. Lubię dzielić się swoją twórczością z innymi, a jeśli ktoś potrafi to zauważyć i docenić to jest to bardzo miłe i mobilizuje do dalszej pracy. Do wielu rzeczy musiałem sam dochodzić, zdobywać warsztat, wiedzę i umiejętności, które wypracowałem ciężką pracą. Wielogodzinne wizyty w muzeach, a galeriach sztuki, na licznych wystawach dziś przynoszą efekty. Chętnie dzielę się z innymi tym, co sam zdobyłem i się nauczyłem. Lubię być wśród ludzi, lubię pomagać, lubię jak coś się dzieje. Im więcej się dzieje, im częściej gdzieś bywam to tym bardziej mnie nakręca, żeby robić jeszcze więcej i jeszcze lepiej.
Skąd u mnie tyle energii? Hm…  Lubię to, co robię, a dzielenie się swoją pasją z innymi sprawia mi dużo radości i satysfakcji. To miłe, kiedy na twarzy drugiego człowieka zobaczy się uśmiech i zadowolenie. A uśmiech wiele zmienia. 

Talent.pl: Czujesz się (chociaż w jakimś stopniu o ile można w ogóle o sobie tak powiedzieć) artystą spełnionym  czy nadal szukasz swojej drogi twórczej? Wiesz, że jesteś na właściwej drodze?

M.Gosławski: Wciąż się rozwijam i poszukuję. Mimo, że mam już pewne filary swojej twórczości, to jednak nie poprzestaję na tym. Nie chcę stać w miejscu. Sądzę, że jeszcze wiele jest przede mną różnych przedsięwzięć i możliwości. Wiem, że droga, którą wybrałem jest tą właściwą.  Nią chce iść dalej. Spełniam się w tym co robię. A chcę robić za każdym razem jeszcze lepiej. Stawiam sobie nowe cele. Mam marzenia, które zaczynają się spełniać. Chcę być szczęśliwym artystą i robić to co lubię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz